Byłam dziś na fotograficznym spacerze pod hasłem przewodnim – poszukiwanie pierwszych przedstawicieli nadchodzącej wiosny. I znalazłam!
Przypominam tym, którzy w tej chwili parsknęli z pogardą, że u nich takie cuda już „od dawna” – mieszkam w górach, a tu przyroda zawsze na wiosnę jest zapóźniona.
W miejscu, gdzie jeszcze tydzień temu było śniegu po kolana, dzisiaj powitały mnie pierwsze uroczo dzikie śnieżyczki. Te ogródkowe w ogóle na mnie nie działają, ale takie górskie dzikusy wręcz krzyczą do mnie – tutaj już jest koniec zimy!!! Rozbraja mnie fakt, że kruche, delikatne zielone kiełki torują sobie drogę do światła i życia w śnieżnej brei, przedzierając się przez sztywną warstwę zeszłorocznych liści.
Z mojej strony – pełen szacun roślinne uparciuchy 😉
Edytka
Ja też dzisiaj byłam na spacerze, i choć tutaj śnieg jest juz niemiłym wspomnieniem, to także wiosna dopiero zaczyna się skradać… Trawy błyszczą się soczystą zielenią, pszczoły powolutku zaczynają kręcić w powietrzu piruety… Po raz pierwszy tak mam, że naprawdę czuję wiosnę. Zazdroszczę Ci widoków, jakie teraz musisz mieć u siebie – cała budząca się przyroda, początki zamieszania w zwierzęcych dziuplach i norkach….
Katta
Niech żyje wiosna! – pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
diariees
a u mnie już wgl. nie ma śniegu 🙂
dakola
Jak radośnie! Wiosna zaczyna się również i u nas! W końcu. Powoli znika śnieg.
Świeci słońce. Tak samo jak Ty na ostatnim spacerze dojrzałam pierwsze oznaki wiosny-
zwilce:D Słowik już śpiewa i kosy szaleją.
WIOSNA!!!!
Pozdrawiam Cię ciepło:)
Anonimowy
Piękne zdjęcia 😉