Tak po prostu – jak w tytule wpisu. Możliwość przemienienia odpadu, rzeczy już nikomu niepotrzebnej, brzydkiej, czy zniszczonej w coś zupełnie nowego, atrakcyjnego i jeszcze użytecznego to fantastyczna sprawa. Bo nie o samą możliwość kreacji tutaj chodzi, czyli nadanie pierwotnej, nowej materii użytecznej formy. Ale o to, że materia w tym momencie jest wtórna. Nafilozofowałam, co ? 😉
Lubię jak coś nie idzie na zmarnowanie – taka to przypadłość. A już zupełnie mam świra na punkcie odzysku naturalnej skóry. Nie chcę się tu rozpisywać na tematy mięsożerne, etyczne, wegańskie itp. Jakiś czas temu zrozumiałam, że tego typu dyskusje nie mają sensu i mogą trwać bez końca. Każdy ma wolny wybór…
Ja podjęłam następujący – nie będę nigdy szyła z nowych skór naturalnych. Tylko z odzysku. Piszę o tym, ponieważ ostatnio mam coraz więcej sugestii od Was, aby „wejść w skórę”. Sama zresztą wiem, że takie torby są bardzo trwałe, eleganckie – no zupełnie inny styl niż 'szmacianki’ i zupełnie inna moc nabywcza 😉 Przemyślałam sprawę i klamka zapadła.










Napisz, co o tym sądzisz - zapraszam