Bardzo ostro… 😉 Ale po kolei.
Z białostockiej wyprawy wróciłam dopiero w piątek wieczorem. Zostaliśmy dzień dłużej. Było po prostu przesympatycznie. Sam Białystok to piękne miasto, Rynek wprost idealny do spędzania czasu wolnego – piękna architektura, lodowisko, sklepiki, knajpki – klasycznie.
Nam szczególnie przypadła do gustu księgarnio-kawiarnia Akcent – miła obsługa, w tle słychać jazzowe plumkanie i podają świetną kawę 😉
Ciekawych miejsc, które trzeba zobaczyć jest w Białymstoku mnóstwo. Ja – zupełnie subiektywnie 😉 zachęcam do odwiedzin w Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego , jeśli nie możecie zrobić tego osobiście, TUTAJ możecie pozwiedzać wirtualnie – naprawdę warto.
Nowe miejsca, nowe znajomości – czyli przygoda!
Poznałam także nową, przynajmniej dla mnie, potrawę – babkę ziemniaczaną. Kto wie, o czym piszę, ten rozumie moją radość 😉
Jedynym minusem całej eskapady była podróż, mimo że bezawaryjna, to 12 godzin jazdy PKP+PKS wyciąga z człowieka siły tak, jakby przez ten czas ciężko pracował, a nie drzemał na zmianę podczytując książkę.
O swoim wernisażu Tomek napisze u siebie na blogu. Ja, jako świadek przygotowań do imprezy, jak i wszystkiego, co jest z nią związane jeszcze raz dziękuję organizatorowi tego wydarzenia, którym była Galeria im. Sleńdzińskich i serdecznie pozdrawiam całą przesympatyczną ekipę tej instytucji 😉 :))) dzięki, której nasz pobyt upłynął w atmosferze pełnej ciepła i serdeczności.
Teraz jednak czas najwyższy na powrót do rzeczywistości, czyli szycia.
Torba, którą uszyłam sobie na wyjazd sprawdziła się w 100% zarówno pod względem fasonu, jak i materiału, z którego ją wykonałam. Kocham zamsz alcantara. Torba przeżyła swoje – była torbą podręczną w podróży (kanapki – w dużej ilości ;), butla 1,5l z wodą, kosmetyczka, notes, książki, telefon, portfel, kapcie podróżne 😉 i mnóstwo drobiazgów, które zawsze plączą się w damskich torbach), torbą na zakupy, torbą na codzień. Przeżyła ścisk i szarpanie w napierającym tłumie na autobus, co niebyło łatwe.
Tak na marginesie – nigdy nie pojmę skąd się bierze to 'bij zabij’ w narodzie, gdy na przystanek we Wrocławiu podjeżdża autobus (pusty!). Wszyscy brutalnie, niemal 'po trupach’ pchają się do środkaa, a na koniec, gdy już siedzą padają stwierdzenia rzucane od niechcenia gdzieś w przestrzeń: i po co było się tak pchać? przecież jest tyle miejsca. Obserwuję to zjawisko niezmiennie od kilku lat i zawsze mnie ono rozbraja 😉
Wracając do torby – fason dużego worka sprawdza się znakomicie, kieszonka z zamkiem chroni super cenne drobiazgi tj. portfel czy dokumenty, a zapięcie torby w postaci klapki jest bardzo wygodne i według mnie wystarczające. Budowa torby, powoduje to, że w specyficzny sposób układa się ona na ramieniu, czyniąc ją „niedostępną” mimo braku zamka. Jak dla mnie całość jest idealna. Ale wiadomo – każda sroczka swój ogonek chwali, czy jakoś tak :)))
Jakby ktoś miał wątpliwości, przy robieniu tego zdjęcia byłam uśmiechnięta – przynajmniej tak mi się wydawało ;))))
Napisz, co o tym sądzisz - zapraszam