Powyżej widać moje ogórki i jarmuż. Miałam też fasolkę szparagową, ale nie zdążyłam jej zrobić zdjęcia – była pyszna. Gdy siałam ogórki nie wierzyłam, że urosną w takiej ilości i że będą takie smaczne. I to beż żadnego tunelu foliowego. Tylko na grządce skrzynkowej.
Jeżyna już dojrzewa, pozwalając na stopniowe podskubywanie czarnych owocków, więc w moim zestawie śniadaniowym jeżyny z malinami zastąpiły truskawki i borówki. Gdyby tylko było więcej słońca dojrzewały by szybciej, ale i tak nie jest źle.
Poniżej widzicie dwa nowe krzaczki borówki amerykańskiej. Mam małego fisia na jej punkcie i stwierdziłam, że skoro mam już trzy stare krzewy w kolekcji, to dwa nowe doskonale ją uzupełnią.
Długo trwał wybór dobrej miejscówki – bo borówka lubi miejsca słoneczne i osłonięte od wiatru.
A u mnie takie działkowe właśnie lokum zajmowały dalie, które i tak na zimę się wykopuje, bo nie przetrwają zimy w gruncie. Więc ryzyk fizyk – dalie przesadziłam w czasie apogeum kwitnienia w inne wolne miejsca – a na tym miejscu wykopałam dwa odpowiedniej wielkości dołki, wsadziłam sadzonki borówki 'Blue corp’, obsypałam kwaśnym podłożem i przemówiłam czule, aby się dobrze chowały 😉
Na koniec opiszę moja tegoroczną przygodę z aronią. Aronii mam trzy zgrupowania – łącznie pięć dużych krzewów, które były wręcz obsypane owocami. Kiedy robiłam im zdjęcie nie wszystkie były jeszcze dojrzałe, więc zebrałam tylko odrobinę do ciasta i poszłam do domu myśląc, co to ja nie zrobię z resztą super-obfitych aroniowych plonów, gdy przyjdzie na nie czas – to było w niedzielę wieczorem.
Potem wpadłam na działkę na moment we wtorek rano i zobaczyłam krzewy doszczętnie ogołocone z owoców… To samo stało się z aronią u innych działkowców.
Mali ptasi złodzieje – czyli prawdopodobnie stada szpaków migrujących z terenów Eurazji do północnej Afryki – posilili się w czasie podróży. No i moja miłość do ptaków i wieloletnie zamiłowanie ornitologiczne nie pomogły – złość na ptaszory trzymała mnie z dwa dni. No, ale co zrobić – mówi się trudno. Mam nadzieję, że im smakowało 😉
Przepraszam, że sierpniowa relacja taka troszkę skromna w obrazy, ale sami rozumiecie.
Pozdrawiam was mocno – Katta 🙂
Odpowiedź
Iwona Dohrmann
Dużo zdrówka dla Iry! 🙂 Ogród imponujący 🙂 Ogórki udają mi się prawie co roku też bez żadnych tunelów itd. Ale my właśnie nasz warzywniak wysialiśmy(u nas wiosna idzie :-)) i w końcu dzisiaj w nocy padało uff! 🙂
Monika Dąbrowska
Zazdroszczę takiego ogrodu! Te wszystkie świeże owoce i warzywa… Teraz, kiedy mieszkam w mieście, każdy owoc/warzywo przywiezione z ogródka rodziców jest dla mnie cenniejsze niż złoto 🙂
Zdrówka dla psinki!
Katta
Monika, zgadzam się – takie warzywa najlepsze – bo bez chemii no i satysfakcja, że nam urosło bezcenna 😉
Dziękuję za życzenia dla Iry 🙂
Katta
Iwona, u nas z tymi ogórkami to różnie bywa, tym bardziej, że mój ogród jest prawie w górach. I inni ogrodnicy, jak jeden mąż ogórki trzymają w tunelach, ale widzę, że grządka skrzynkowa świetnie się sprawdza zamiast tego.
Dziękuję za życzenia dla Iry 🙂
Aiden Decou
Duużo zdrowia dla Piesy! A ogrodu trochę zazdroszczę! (ale tylko trochę, bo nie mam zamiłowania do 'grzebania w ziemi' 😉
Katta
Aiden, ale do ogrodu można powstawiać takie rośliny, przy których grzebania tyle co nic, a radochy z patrzenia na nie lub podjadania ich owoców, co niemiara.
Dziękuję za życzenia dla Iry 🙂
Anna O.
Nie ma to jak własny ogród i nie pryskane nie wiadomo czym warzywka 🙂
Katta
Aniu, dokładnie tak – mogę jeść cukinię lub ogórki ze skórką, bez obaw, że nagromadziły się w niej chemikalia stosowane w masowych uprawach.
Pozdrawiam 😉